Wojciech Konecki – prezes zarządu APPLiA Polska Ogólnopolski Związek Producentów AGD Obserwowany wzrost cen AGD osób z branży nie dziwi. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę z przyczyn i skali tego zjawiska. W ostatnich miesiącach na rynku wystąpiły wahania niespotykane w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Sprawa dotyczy zarówno podstawowych surowców, jak i usług związanych z dostawą energii oraz chociażby dostępnością kontenerów. Ale po kolei…
Polska to unijny lider produkcji AGD, a lider potrzebuje dużo wsadu, który w naszym przypadku wynosi 1,3 mln ton. Największym komponentem naszych wyrobów jest stal (34 proc.), która w połączeniu ze stalą nierdzewną daje prawie połowę ogólnego tonażu. W tym segmencie mamy do czynienia z sytuacją, gdzie cena komponentu wzrosła o 80 proc. (!) – z 453 USD za jedną tonę w IV kwartale 2019 r. do 800 USD/t na koniec ubiegłego roku. Było to skutkiem nieprzewidywanego wzrostu zamówień (zamiast spadku), a co za tym idzie, częściowego wygaszenia pieców hutniczych.
Ceny osiągnęły poziom najwyższy od 2013 r., a mimo to popyt przewyższył podaż.
Na stan obecny nałożyły się różne przyczyny związane z Covidem, polityką eksportową Chin, obostrzeniami emisyjnymi UE oraz nietrafnym planowaniem branży hutniczej. Tylko trochę lepiej działo się z cenami miedzi i aluminium, które skoczyły w ciągu roku „zaledwie” o 35 proc. i 16 proc. Można powiedzieć, że ceny oszalały, a rynek stali stanął na głowie, ponieważ ceny w Europie były niższe niż te azjatyckie. To spowodowało panikę na giełdach i zwykłe typowe zachowania spekulacyjne… czyli do bólu rynkowe.
Tworzywa sztuczne są naszym drugim pod względem udziału komponentem (w sumie 24 proc.). Ten najważniejszy jego rodzaj, czyli polipropylen (PP), stanowiący 1/3 surowców sztucznych w produkcji AGD podrożał o 36 proc., co jest i tak dość korzystne wobec podwyżki tworzywa ABS wynoszącej 90 proc. (to na szczęście tylko 2 proc. naszej produkcji) czy 60 proc. pianki poliuretanowej (u nas 3 proc.). Pisząc ten artykuł, sprawdziłem ceny ropy, która determinuje cenę wielu komponentów oraz transportu, i okazało się, że w ciągu roku, tzn. od 13 marca 2020, wzrosła o 100 proc.!
Jako producenci AGD nie jesteśmy zbyt energochłonną branżą, ale podwyżki energii też w nas uderzają. Jej rosnące hurtowe ceny zdeterminowane są przez nasz archaiczny i kosztowny system produkcji, oparty na różnych rodzajach węgla. Zatem gwałtownie skaczące ceny uprawnień do emisji CO2 (z 23 do 42 euro za tonę w ciągu roku) nie pozostają bez odzwierciedlenia w cenach wyrobów gotowych naszego przemysłu.
Do kuriozalnej wręcz sytuacji doszło w zeszłym roku na rynku frachtu i kontenerów, gdzie wybuchła wręcz „wojna międzykontynentalna”.
Nawet gdy sprzęt udało się wyprodukować, a towar czekał na eksport z Chin do Europy, to przysłowiowych czajników nie było czym przesłać, bo nie było kontenerów – a tych nie można było dodatkowo wyprodukować, bo… nie było stali. Do tych anomalii dodałbym jeszcze branżowe „koszty środowiskowe”, które w większości są racjonalne i uzasadnione, jednak bywają zgoła odmienne. Musimy bowiem jako branża zbierać i recyklować zużyte pralki, które są „podkradane” przez producentów paneli fotowoltaicznych. Oni bowiem są zobligowani do zebrania w 2021 r. prawie 50 tysięcy ton (!) zużytych paneli… lub pralek. Wybierają oczywiście te drugie, bowiem o wiele łatwiej je zdobyć. I tak „popyt” na nasze elektroodpady winduje ceny tylko dlatego, że jakiś urzędnik nie przewidział dwudziestoletniego cyklu życia paneli.
Gospodarka globalna to system naczyń połączonych. Dotyczy to surowców, komponentów, AGD i… urzędników. Jednak w sklepach to my za to wszystko zapłacimy. Za ropę, politykę, CO2 i Chiny. Taki mamy klimat.
© 2024 InfoMarket